PanzerNews - Joe Monster: Tygrys kontra Sherman, cz.I

Joe Monster: Tygrys kontra Sherman, cz.I

Ktoś pewnie powie, że to bez sensu, bo tak właściwie oba czołgi zostały zaprojektowane z myślą o innym zastosowaniu na polu bitwy, no i jeden był przecież czołgiem średnim, a drugi ciężkim, no ale z drugiej strony przypomnijmy sobie, że jeszcze kilkanaście dni temu jedni chcieli koniecznie przeprowadzić wybory, a inni zagłosować w nich na Kidawę-Już-Nie-Chcę-Startować-Błońską, więc nie bądźmy nastawieni tak krytycznie do sensowności tego artykułu. Czas rozstrzygnąć odwieczny spór pancernych nerdów!

9a33ad718b40988f882d4f0a01690a30

Ale, tradycyjnie, żeby to zrobić, należy sięgnąć nieco w przeszłość, żeby poznać z grubsza dlaczego nasi gracze w ogóle pojawili się na scenie.

A wszystko zaczęło się od błądzenia w ostrym cieniu mgły (musiałem, przepraszam i obiecuję, że już więcej nie będę). Po udanym debiucie czołgów w I wojnie światowej tak właściwie żadne mocarstwo w okresie dwudziestolecia międzywojennego nie miało pojęcia jak należy budować czołgi i w którą stronę należy iść. Najlepiej chyba ogarnęli sprawę Sowieci, którzy co prawda również pobłądzili w ślepą uliczkę wielkich krążowników z wieloma wieżyczkami, ale też opracowali kilka nowoczesnych i ciekawych projektów.

[caption id="" align="aligncenter" width="620"]799e4135c819c038354d5d1119964e7f Ten akurat jest ciekawy, ale ostatecznie głupi – radziecki T-35.[/caption]

Francuzi już w czasie I wojny światowej opracowali podstawy „prawidłowego” czołgu z obrotową wieżyczką uzbrojoną w armatę, ale również wpadli w ślepą uliczkę, tworząc także potwory zbyt wielkie i nie do końca przemyślane (w których wieżyczkach mieścił się jeden człowiek, co sprawiało, że dowódca zajmował się dowodzeniem jedynie w przerwach między ładowaniem, celowaniem i strzelaniem).

[caption id="" align="aligncenter" width="620"]Df36ac01836e0cbd593bcdfcd935893a Char B1 bis. W środku miejsce na stolik dla trojga i obowiązkowy awaryjny zasobnik bagietek.[/caption]

Anglicy, zmorzeni grą w polo, jak zwykle zaspali i ich projekty, wciąż nie takie najgorsze na początku wojny, wraz z jej biegiem dość szybko się zdezaktualizowały. Amerykanie, bezpieczni po drugiej stronie oceanu i mający za sąsiadów tak właściwie jedynie Kanadę i Meksyk, już nawet nie zaspali, a wpadli w śpiączkę w tej dziedzinie. Z głównych graczy zostali więc Niemcy. Ci wspaniali Niemcy, którzy (według fanbojów Panzerwaffe) wspaniale wszystko ogarnęli i stworzyli absolutnie najlepsze czołgi świata - tak cudowne, że gdyby tylko stosunek sił wynosił nie więcej jak 5746:1 na niekorzyść Niemców, a zimy były gorące, to Wittman dojechałby co najmniej na Alaskę.

Tymczasem Niemcy, zanim obejrzeli czołgi czeskie i się zabrali za zdobywanie doświadczenia na polach Polski czy Francji, również nie mieli pojęcia jak budować swoje czołgi. Już w 1925 roku potajemnie przygotowali założenia nowego czołgu ciężkiego i, jak na prawdziwie ciężki czołg tamtych lat przystało, nie miał on tylko jednej wieżyczki jak jakiś stulejowaty czołg lekki, ale aż dwie – dodatkowa znajdowała się z tyłu i była tak właściwie nie wiadomo po co, no bo wiadomo – niemiecki żołnierz nie robi przecież ani kroku w tył.

F9aa67c9995a1c1e59c02f8a56882402 F9fe175e371108cb96277cafa5ed5afd 925676e0ec145c83bdab58b6cf71d632 Cacf38799d40cceba23bd41768ad4127

Czołg ten udał się jak wybory 10 maja. Jeden prototyp w 1929 roku zatonął podczas próby pływania na poligonie, a inne uznano za tak doskonałe, że ogólnie skończyły na pomnikach i w rządowej propagandzie sukcesu. To nie powstrzymało Niemców i rozpoczęto prace nad innym czołgiem ciężkim o pięknej nazwie Neubaufahrzeug. Najwyraźniej uznano, że dwie wieżyczki to wciąż za mało jak na porządny, germański czołg ciężki – dlatego Nojbajfarcojg miał ich aż trzy.

F09a16c4caa37691af701080e372c074 5e71eb3b02a8669b2e0b8830b6cbda17

Pomimo swojej imponującej postury czołgi te nie brały udziału w inwazji na Polskę – prawdopodobnie dlatego, że my mieliśmy odrobinę czołgów i całkiem sporo dział przeciwpancernych. Dlatego swoją pierwszą misję bojową potwory te zaliczyły dopiero w Norwegii - ponieważ Norwegia nie miała czołgów w ogóle, a broni przeciwpancernej niewiele, więc można było te widoczne z daleka i słabo opancerzone pojazdy wysłać tam bez większych obaw, że największe i jedyne czołgi ciężkie Rzeszy zostaną podziurawione i wstydliwie spłoną. Niemcy nie przewidzieli jednak, że tę dumę Panzerwaffe może pokonać coś tak przyziemnego jak błoto. Jeden pojazd, tuż po przybyciu do Norwegii, ugrzązł w błocie, no i trzeba go było wysadzić w powietrze. Neubaufahrzeug nie odniósł wielkich sukcesów. Tak właściwie to nie odniósł żadnego sensownego sukcesu. Nie nauczył nawet Niemców, że to jak czołg zachowuje się w terenie jest ekstremalnie ważne – o czym mieli się boleśnie przekonać zaledwie dwa lata później. Mimo to Neubaufahrzeug był pupilkiem władzy mającej obsesję na punkcie potężnych machin i nic nie przeszkadzało Goebbelsowi w publikowaniu obrazków w żołnierskich gazetkach, na których to czołgi te bohatersko rozjeżdżały francuskie działa gdzieś na swej drodze do Paryża. Mimo że tak naprawdę Francję czołgiści Neubaufahrzeugów stacjonujących w Norwegii mogli sobie pooglądać jedynie na zdjęciach albo w kronice filmowej.

Przeskoczmy teraz na drugą stronę Atlantyku. Tak właściwie historia pojedynku Tygrys-Sherman to historia (tak w totalnym skrócie) trzech szoków.  

Szok pierwszy – panzery Francję rozjeżdżające

Gdy Amerykanie zrozumieli, że trzeba będzie prędzej czy później dołączyć do wojny, i gdy zobaczyli, jak wygląda nowoczesna wojna pancerna – spojrzeli na swoje pojazdy opancerzone i pot wstąpił im na czoła. Ich podstawowym czołgiem był czołg lekki M2, o którym tak właściwie jedyną dobrą rzeczą jaką można było powiedzieć było to, że jeździł. Amerykanie opracowali też czołg średni M2 – armia zamówiła w 1940 roku 1000 sztuk, ale szybko się z tego zamówienia wycofała, ponieważ jeszcze zanim rozpoczęto masową produkcję uznano, że nie nadaje się on do walki z pojazdami niemieckimi, a ewentualna konfrontacja wyglądałaby jak wyścig Forda model T z Porsche 911.

D238329b23f1d3d16551e3a6bba934e8

Z punktu widzenia aliantów wojna przeniosła się do Afryki północnej. Wielka Brytania miała problemy z dostarczeniem odpowiedniej ilości czołgów na linię frontu i zaproponowała, aby Amerykanie w swoich fabrykach rozpoczęli produkcję czołgów brytyjskich. Amerykanie odmówili, zakasali rękawy i rozpoczęli projektowanie własnych pojazdów mających być w stanie nawiązać równą walkę z pojazdami niemieckimi. Podstawowym założeniem miał być czołg uzbrojony w 75 mm armatę osadzoną w obrotowej wieżyczce. Niestety czołgi były potrzebne na froncie natychmiast, a opracowanie projektu, przygotowanie rozwiązań technicznych związanych z umieszczeniem tej armaty w wieży, a wieży w pojeździe, no i przygotowanie fabryk do produkcji tego wszystkiego wymagało czasu. Dlatego na szybko powstał czołg zapchajdziura: M3 zwany przez Amerykanów „Lee”, a przez Brytyjczyków „Grant”. Wzięto to, co się dało z czołgu M2, zmodernizowano co można było zmodernizować, zwiększono grubość pancerza, no i zainstalowano też wspomnianą armatę o kalibrze 75 mm. Tylko wciąż nie było opracowanej wieży dla tej armaty, więc umieszczono ją z boku kadłuba w tak zwanym sponsonie. Na górę, do obrotowej wieży, trafiła armatka 37 mm

F48f2b501b8f5d15d0c593c50c486a7f 96daa093882b13840601f07566884c20

Pojazd był o mniej więcej pół metra wyższy od podstawowych czołgów niemieckich tamtego okresu wojny. Amerykanie zaczęli go dumnie nazywać „żelazną katedrą”. Niemcy z Afrika Korps mieli na nie swoją własną nazwę – „wspaniały cel”.

Brytyjczycy nie byli zachwyceni tym projektem (choć sami w swoim czołgu Churchill Mk.I zastosowali równie głupie rozwiązania), ale co robić, gdy Rommel hulał po Afryce? Ogółem wyprodukowano 6258 pojazdów tego typu. Z tego 2855 trafiło do Brytyjczyków, a 1386 wysłano do ZSRR, ale dzięki U-bootom do celu dotarło tylko 969. Szybko okazało się, że M3 może nie są cudem techniki, ale wykonują swoją robotę. Faktycznie były w stanie nawiązać walkę z niemieckimi czołgami, nie mówiąc już o włoskich. Sam Rommel stwierdził, że „do maja 1942 roku nasze czołgi ogólnie górowały nad pojazdami Brytyjczyków, aktualnie nie jest to już prawdą”. Najmniej zachwyceni byli chyba Rosjanie. Nie dość, że produkowali nowocześniejsze czołgi w swoich fabrykach, to jeszcze Niemcy rzucali na nich jak najwięcej jak najlepszego sprzętu. Dlatego dość szybko M3 wycofano z jednostek liniowych, a z racji liczby załogi przylgnął do nich przydomek „grobu dla siedmiu braci”.

...
Ciąg dalszy na stronie źródłowej JoeMonster.org - LINK

[poll id="125"] autor: ź: joemonter.org
Sekcja komentarzy
Loading comment form ...